Niedawno internet i inne media obiegła informacja, że plebiscyt na młodzieżowe słowo roku 2017 prestiżowego wydawnictwa PWN wygrało słowo „xD”. Wielu odbiorców tej informacji, szczególnie starszej daty, wpadło w konsternację. Zaczęto się zastanawiać, co to w ogóle znaczy, czy tę tajemniczą zbitkę dwóch liter w ogóle można nazwać słowem. Nie da się ukryć, że w dzisiejszych czasach, w drugiej dekadzie XXI wieku, normy językowej komunikacji pisanej, wypracowywane są przede wszystkim w przestrzeni dyskusji internetowych. Większość aktywnych, tworzących treści, użytkowników internetu to ludzie młodzi, dla których wirtualna przestrzeń jest naturalnym środowiskiem, dostępnym już w czasach ich narodzin. W przeciwieństwie do osób w wieku 30+, młodzież nie musiała zapoznawać się z internetem jako czymś nowym. Dla nich ani przez chwilę nie była to nowinka technologiczna, którą trzeba opanować. Młodzież wychowała się na internecie, co może być przyczyną licznych nieporozumień komunikacyjnych. Jednym z przykładów takich nieporozumień jest kwestia znajomości emotikonek i rozmaitych skrótów używanych w komunikacji internetowej.
„XD” to tekstowa emotikonka, zapisywana niekiedy również jako „xD”, „xd”, „Xd” lub ze zwielokrotnioną literą „D”, np, „xDDDDDD”, co służy wzmocnieniu przekazu. Trudno jednoznacznie wytłumaczyć, co to znaczy xd, szczególnie osobom nieobeznanym z młodzieżowym językiem komunikacji internetowej. XD, jak każda emotikonka, sama w sobie nie niesie określonego znaczenia. Służy raczej wyrażaniu emocji, których spektrum może być bardzo szerokie i uzależnione jest od preferencji konkretnych osób, posługujących się tym znaczkiem w rozmowach. Najczęściej xD spotykamy w wypowiedziach o zabarwieniu humorystycznym, ironicznym czy absurdalnym. Sami użytkownicy, zapytani, co mają na myśli, używając xD, być może powiedzą, że znaczy to tyle, co „skisłem”/”skisłam”, czyli „miałem”/”miałam” wielki ubaw.
Co ciekawe, wzorce komunikacyjne wypracowane w przestrzeni internetowej, przenoszą się również do tzw. „realu” – do prawdziwego świata poza internetem. Często można usłyszeć młodych ludzi, którzy na zabawne wydarzenia reagują wypowiedzianym „iks de”. w takiej sytuacji emotikonka przestaje być czystym wyrazem emocji czy naśladowaniem naturalnego wyrazu twarzy, a zaczyna funkcjonować jako autonomiczne słowo używane w niektórych życiowych sytuacjach. Taki stan rzeczy jest wyzwaniem dla rodziców, nauczycieli i innych dorosłych, przebywających z młodzieżą. Nie należy piętnować zachowań językowych młodzieży, bo inaczej nasze dzieci i nasi uczniowie przestaną chcieć z nami rozmawiać. Nikt nie czuje się swobodnie, kiedy ograniczana jest jego naturalna ekspresja. Zamiast więc śmiać się i patrzeć z pogardą na takie twory językowe, jak „iks de” czy „lol”, warto opanować ten język, choć może to nie być proste, zwłaszcza dla ludzi wychowanych na mowie literackiej. Stawka jest jednak duża: chodzi o międzypokoleniowe porozumienie, bez którego trudno sobie wyobrazić życie w społeczeństwie.